poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział pierwszy


   Pamiętasz jak się poznaliśmy? Wszystko zaczęło się tak niewinnie. Tu nie było fanfar, udziału osób trzecich. Byliśmy tylko my. Wystarczyła Twoja zwykła pomoc, bo jestem idiotą, który sobie nawet z biletem na pociąg nie umie poradzić. Tak, właśnie tak się spotkaliśmy. Dosiadłaś się do mnie na trzecim peronie krakowskiego przystanku, kiedy próbowałem skołować kilkanaście groszy, których zabrakło mi na druczek upoważniający do przejazdu.
   Nawet teraz nie jestem w stanie powiedzieć co miałaś ubrane. Nie pamiętam czy miałaś makijaż. Przypominam sobie tylko uśmiech na ustach i w oczach. Wtedy zaoferowałaś mi pomoc. Nie zaczęłaś wyzywać mnie od meneli i darmozjadów jak to robili ludzie, których prosiłem o te grosiki. Nie jesteś taka, nie byłaś wtedy i wciąż nie jesteś.
   Niby proste spotkanie, zwykłe, ale zapoczątkowało coś, za co mogę Ci tylko dziękować. Nie byłoby oczywiście nic więcej, gdyby nie to, że po dotarciu do serca kraju pomogłem odnieść Ci tę cholerną torbę pod samo mieszkanie. Wiem, że wtedy, kiedy byłaś dla mnie nieznajomą ta walizka ważyła strasznie dużo, a dzisiaj byłbym ją w stanie dziesięć razy wnieść na dziesiąte piętro, żeby tylko móc Cię dłużej oglądać. Ile miałaś wtedy lat? Szesnaście? Chyba jeszcze nie… Ja byłem przecież starszy. Wtedy uważałem się za pana tego świata. Dobrze, że uświadomiłaś mi, że tak nie jest.
   Dobrze wiemy, że nawet nie zdradziłaś swojego imienia przez prawie miesiąc. Dlaczego? Nie mam pojęcia, ale to również mnie w Tobie intrygowało. Chodziłem do Ciebie z bukietami kwiatów, na co odpowiadałaś jedynie uśmiechem. Ciągle nie jesteś wylewna w uczuciach. Wiem, że dlatego, że zostałaś zraniona. Boisz się powiedzieć co się stało, ale doskonale wiem, że zabił bym tego, co odważył się wobec Ciebie źle zachować… Za niektóre słowa chciałbym również siebie ukarać.
   Potem od słowa do słowa staliśmy się stałymi bywalcami parku. Często udawaliśmy się na spacery, rozmawialiśmy, staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. Czy to była wielka miłość? Nigdy! W naszym przypadku dominowało zaufanie, w naszym przypadku była niesamowita świadomość więzi, która utwierdzała nas w przekonaniu, że bez względu na to, kim dla siebie jesteśmy – musimy być blisko.
   Nagle, niespodziewanie zostaliśmy parą. Podobno wszyscy dookoła wiedzieli, że tak to się skończy. Czasem wspólnie śmialiśmy się z takich komentarzy. Dziwiliśmy się, że wszyscy widzą w nas dwójkę zakochanych.
   Niestety nie wszystko może trwać wiecznie. Po roku naszej znajomości wyjechałaś do innego miasta. Do artystycznego liceum. Tak, niesamowity talent malarski! Kiedyś obiecałaś mi, że zrobisz pracę specjalnie dla mnie.
   Stałem przyglądając się odjeżdżającemu pociągowi ze łzami w oczach. Ja – zakochany dziewiętnastolatek i Ty – niepoprawna optymistka. Bratnie dusze oddzielone od siebie przez odległość setek kilometrów.
   Codziennie telefonowałem do Ciebie, często pisałem listy… Tak właśnie: pisałem listy. Może to staromodne, jednak tylko na kartce wszystko co czułem było w miarę odzwierciedlone. Mijały dni, a Ty ciągle nie miałaś na nic czasu. Wiem, byłaś zajęta. Cierpiałem nie mogąc zobaczyć Twojego uśmiechu, bałem się, że już nie wrócisz… Z dnia na dzień nasz kontakt urywał się, a ja nie kryłem łez na wspomnienie Twojego imienia.
   Myślałem, że to już koniec, ale Ty wróciłaś na wakacje do rodzinnej Warszawy. Byłaś jeszcze piękniejsza niż przed rokiem. Z szerokim uśmiechem przywitałaś mnie – marnego studenta architektury. Podarte jeansy tylko dodawały ci urody, a opadające na twarz kosmyki włosów wywołały na mojej twarzy szeroki uśmiech. Wiedziałem, że jesteś jedyną, tylko z Tobą chciałem spędzić życie już wtedy. A teraz?

Styczeń, 2013 rok
   Nie mieliśmy nic zaplanowane, a po raz kolejny oznajmiasz mi o wyjściu do Twojej mamy. Zdenerwowany zaciskam pięści. Wargi składam w cienką linijkę, ale Ciebie nie obchodzi moje zdanie. Od jakiegoś czasu liczysz się tylko Ty i tylko Twoje potrzeby. Widzę na Twojej twarzy irytujący uśmieszek, który wprawia mnie w jeszcze większą złość. Jestem bezsilny. Wiem, że i tak postawisz na swoim. Wkurzam się, kiedy głośno śmiejesz się, a w Twoich oczach pojawiają się szalejące ogniki. Zaczynasz mnie irytować! Stałaś się przekleństwem!
-Martyna! Znowu nie raczyłaś mnie o niczym poinformować?! –krzyczę.
   Przybierasz minę niewiniątka. Stajesz się wtedy moją najukochańszą Tyśką, z którą spędzałem każdą możliwą chwilę. Twoje oczy zachodzą łzami, a moje serce przechodzi ogromny ból.
-Dlaczego myślisz, że to wszystko zaplanowałam? Moja mama nas do siebie zaprosiła. Nie chcesz to nie idź.
   Unoszę brwi do góry w oznace zdziwienia. Nie poznaję kobiety, którą kocham. Twój ton jest oschły. Nie mam wyjścia. Mogę zostać, ale to byłoby w Twoim mniemaniu równoznaczne z zakończeniem naszego związku. Bez słowa zakładam na siebie szarą koszulę i wspólnie opuszczamy mieszkanie.

   Siedzimy na skórzanej kanapie w salonie mieszkania Twojej rodzicielki. Żartujecie między sobą, wymieniacie się poglądami, a ja co jakiś czas nie zwracając uwagi na to, o czym mówicie mierzę Cię lodowatym spojrzeniem. Nie rozumiem tej całej szopki! Myślę, że nawet Twoja mama zdała już sobie sprawę z tego, że wszystko się psuje. Czy to przeze mnie? Może w nas obojgu jest trochę winy? Nie… Próbuję znaleźć w tym swój udział, ale wiem, że niczym nie zawiniałem. Chyba, że za mało się staram. Czy to Ty mnie nie doceniasz?
   W bezsensownych humorach wracamy do siebie. Kładziemy się na łóżku po uprzednim przygotowaniu się do snu. Już nawet nie ma w nas tej całej namiętności. Rzucamy w swoim kierunku znaczące spojrzenia i oddalamy się w panowanie nocy.

   Jak można stać się wrakiem człowieka? Można chyba przez rutynę. Może to jednak nie jest rutyna? Jesteśmy sobą zmęczeni? Codzienność nas przytłacza. To wszystko co dzieje się dookoła stało się dla nas mało ważne, kiedy się poznaliśmy. Może teraz brakuje nam starych nawyków, spontanicznych wypadów i przyjaciół?
   Krzątasz się po kuchni przygotowując dla siebie śniadanie. Już nawet posiłków wspólnie nie potrafimy zjeść. Staję w progu opierając się o framugę drzwi. Uwielbiam, kiedy ożywiona tańczysz do piosenki Monday Mornig. Uśmiecham się pod nosem przyglądając się Twoim rytmicznie poruszającym się pośladkom. Cały czar pryska, kiedy odwracasz się i mnie dostrzegasz. Przybierasz inny wyraz twarzy, marszcząc brwi i warczysz w moją stronę
-Co się tak gapisz?!
   Delikatnie wzruszam ramionami. Wiem, że cokolwiek bym teraz powiedział i tak Twojego nastawienia do mojej osoby nie zmienię. Nie wiem, dlaczego tak się zachowujesz. Dałem Ci jakiś powód?  
   Jak co dzień wychodzę na zajęcia. Mój ostatni semestr, a Ty dopiero zaczęłaś studia. Nie wyobrażam sobie jak to będzie po skończeniu edukacji. Znajdę pracę? Założę własną działalność? Nie wiem.

   Dni mijają bez zmian. Ciągle jesteśmy sobie obojętni. Staliśmy się jak góry lodowe – nieoddziałujące na siebie. Kilka razy próbowałem do Ciebie mówić jak to miałem w zwyczaju kilka lat prędzej, ale Ty tylko patrzyłaś na mnie pogardliwie. Raz nawet spytałaś, czy aby na pewno dobrze się czuję. Doskonale się czułem. Zawsze było dobrze, kiedy miałem Ciebie obok…



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ok, ok! Wiem, że miał być później, ale tak jakoś wyszło... Czekam na opinię, co do tego, kiedy ma się ukazać następny, gdyż... Ja napisałem już obiecane pięć rozdziałów i epilog! Jestem strasznie dumna z tego opowiadania! Komentarze mile widziane! Teraz powiem jeszcze, że szybko uwinę się z Nie jesteś jedyny potem skończę, a właściwie nie wiem kiedy, bo to na dłuższą mete jest DR (powinno się kilka jeszcze posów pojawić ;) )! 

3 komentarze:

  1. Jeeej, nie mogę wyjść z podziwu, jak Ty pięknie piszesz, naprawdę! Jestem ciekawa kolejnych rozdziałów, informuj mnie rzecz jasna :) http://volleyball-love-story-zb9.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie nowy rozdział, zapraszam ;) http://volleyball-love-story-zb9.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Razem z Coppernicaną założyłyśmy bloga, gdzie wykonujemy zwiastuny. Jeśli chcesz mieć filmik na Twojego bloga. Złóż zamówienie tutaj http://thriller-of-story.blogspot.com
    Czekamy na Ciebie!

    OdpowiedzUsuń